niedziela, 30 grudnia 2012

Rozdział 3


Przebrałam się po występie w mundurek kelnerki, który też mocno wycięty i skąpy, był jednak zdecydowanie bardziej skromny niż kostium tancerki. Siedziałam waśnie przy barze. Czekałam aż Marek przygotuje mi drinki dla klientów.
- Mogę postawić ci coś do picia? - usłyszałam za plecami nieznany głos, lecz mimo to wiedziałam do kogo należy.
- Nie sądzę. Jestem pracy – odpowiedziałam.
- Widziałem – odpowiedział nieznajomy.
- Jestem tylko kelnerką – odpowiedziałam nieco zdenerwowana i trochę zakłopotana - Więc jeśli chce pan złożyć zamówienie to słucham…
- Chce obejrzeć taniec. Twój taniec. Chcę, żebyś zatańczyła dla mnie. Tylko dla mnie.
- Tańce na zamówienie odbywają się w pokoju numer 5. Ja podaję gościom napoje  – odparłam i odwróciłam się żeby zanieść soki do stolika klientów. Czułam na sobie jego wzrok, ale się nie odwróciłam. Wróciłam z tacą do baru i Marek postawił mi kolejne drinki, soki, koktajle. Powiedział, że to zamówienie do 7, czyli stolika z „mojego rewiru” na sali. Spojrzałam w tamtym kierunku i o mało nie upuściłam zamówienia na podłogę. Ten burak kiwał na mnie. Kiwał. Pokazywał na mnie palcem, że mam się pospieszyć! I no nie, nie wierzę on ostentacyjnie spojrzał na zegarek. Ha – parsknęłam, zachowuje się jakby czekał od godziny, a przecież przed chwilą odszedł od baru.
- Wszystko w porządku? Dobrze się czujesz? – zapytał Marek
- Tak wszystko w porządku – automatycznie powtórzyłam słowa kumpla, ale wiedziałam, że to nie prawda. Wzięłam głęboki oddech i starałam się uspokoić jednocześnie zbliżałam się do stolika. Postawiłam szklanki na stole i chciałam odejść. Nagle poczułam jak ktoś łapie mnie w pasie i sadza sobie na kolanach. No tak to był znowu on przystojny, pewny siebie i zadufany w sobie bubek. Zerwałam się gotowa do awantury, kiedy poczułam jak jego ręka wędruje do mojego dekoltu. Poruszyłam się niespokojnie. Poczułam ciepło na całym ciele i rumieńce na policzkach. Wtedy usłyszałam jego głos.
- To za taniec kotku. Przelicz. Może to cie przekona. Dostaniesz drugie tyle, jeśli zatańczysz, ale tym razem za kurtyną – powiedział Cristiano – dla mnie.
Tego już nie wytrzymałam. Uśmiechnęłam się wyniośle, podniosłam ze stolika jego szklankę i całość wylałam mu na głowę. Jego kumple rechotali. Zerwał się z krzesła jak oparzony i podniósł na mnie wzrok. Widziałam jak pulsuje mu żyłka na szyi. Postanowiłam wyjąć pieniądze spod bluzki i mu oddać. Odwróciłam się, żeby to zrobić i znieruchomiałam. Mój szef, który miał być w Grecji nagle zmaterializował się w klubie. Stał za barem obok Marka i obserwował mnie. Jego oczy ciskały błyskawice. O nie. Widział całe zajście, a jeśli nie, to z pewnością widział jak wylałam zawartość szklanki na tego faceta. Ruszył w naszym kierunku. Wiedziałam co się stanie. Zwolni mnie, na pewno mnie zwolni. Zastanowiłam się czy warto zwrócić hojny „napiwek” właścicielowi, ale po chwili doszłam do wniosku, że nie warto unosić się dumą jeśli zaraz zostanę zwolniona.
- Dobry wieczór – zaczął mój szef jako pierwszy, nie dając dojść do słowa innym uczestnikom awantury - Jestem właścicielem klubu. Bardzo pana przepraszam za to całe zajście. Pan i pana towarzysze przy stoliku przez resztę wieczoru będziecie obsługiwani na mój koszt. Jeśli oczywiście pomimo tego incydentu zdecydują się panowie zostać tutaj dłużej.
- No nie wiem… - zaczął Cristiano uśmiechając się złośliwie – przy takiej obsłudze. Powinien się pan zastanowić czy wszyscy pracują na odpowiednich dla nich stanowiskach. Niektórzy powinni być kelnerami, inni tancerzami…
- Obiecuję, że to się więcej nie powtórzy, dzisiejszej nocy będzie panów obsługiwała Karina, a ja wyciągnę wnioski z tej sytuacji. Oczywiście winni zostaną ukarani.
Przełknęłam ślinę. No to wszystko jasne. Klamka zapadła. Zostanę zwolniona. Szef jeszcze raz przeprosił gości za zamieszanie i odszedł razem ze mną na zaplecze.
- Jak już słyszałaś stolikiem siódmym zajmie się Karina, a ty nie zbliżysz się do tego stolika nawet na 5 m. Czy to jest jasne?
- Tak jest szefie – odpowiedziałam. Przez sekundę myślałam, że może tylko na tym pouczeniu się skończy. Szef już otwierał drzwi żeby wyjść, ale nagle się odwrócił.
- Aha jeszcze jedno chyba rozumiesz, że to jest twój ostatni wieczór pracy w tym lokalu. Kiedy jutro o piątej skończycie sprzątać przyjdziesz do mojego gabinetu po pieniądze za ten miesiąc – sapnął – a potem nie chcę cię tu więcej widzieć. A teraz wynocha i wracaj do pracy.


15 min później przy barze:
- Wiesz kim oni są? – zapytałam wskazując na hałaśliwy stolik przy którym siedział przystojniak.
- No co ty? Ty naprawdę nie wiesz na kogo wylałaś drinka? – zapytał z niedowierzaniem Marek
- Wydaje mi się znajomy. To ktoś sławny prawda? Może kojarzę go z gazet? - myślałam.
- To jedni z najsławniejszych piłkarzy świata, którzy grają w jednym z najsławniejszych klubów i jest to Real Madryt – ekscytował się Marek – siedzi tam Pepe, Coentrao, Kaka, Marcelo, Ozil i Portugalczyk Ronaldo, na którego wylałaś napoje.
- Tak, tak wymieniaj mi te nazwiska dalej, na pewno wiem kto jest kim – zakpiłam – W całym swoim życiu widziałam jeden mecz piłki nożnej. I to dziewcząt na dodatek. Sama miałam brać w nim udział, ale że w podstawówce nie byłam najlepsza z gier zespołowych to siedziałam na ławce rezerwowych...


Sobota 6 rano:
Wracałam pieszo do domu cała zapłakana. Łzy spływały mi po policzkach, nawet nie próbowałam ich powstrzymać, ale teraz mogłam sobie na nie pozwolić. Dzieciaki mnie nie widza, a w pracy też już nie jestem więc nie muszę się ciągle uśmiechać i zgadzać ze wszystkimi. Piątkowa noc była okropna. Wymiana zdań z tym facetem kompletnie wytrąciła mnie równowagi. Ale ze mnie idiotka. Tam na scenie powinnam była bardziej uważać. Zastanowić się co robię i kogo prowokuję. Chociaż z drugiej strony co to za dupek. Co on sobie myśli. To był tylko taniec, a nie zaproszenie do łóżka. Reguły w klubie są jasne. Dziewczyny  tylko tańczą. Nic więcej. No chyba, że wyrażą zgodę, ale to już po pracy. Weszłam do domu. Zapaliłam światło. Właśnie zdejmowałam kurtkę, gdy korytarzu pojawiła się Pani Zosia – opiekunka, a zarazem sąsiadka. Starsza pani zajmuje się dziećmi pod moją nieobecność, tak jak kiedyś zajmowała się mną. Podziękowałam jej za tą noc i poszłam spać.

Obudziłam się z potwornym bólem głowy. Może to dlatego że zamiast spać zastanawiałam się na jak długo jeszcze skończą mi się oszczędności rodziców. Nie było tego mało, ale po regularnym korzystaniu z nich przez dwa lata znacznie się uszczupliły. Teraz na koncie pozostała naprawdę nie duża kwota. Rodzice odłożyli nie małą sumkę, ale też nie było tego wiele, a ja tylko po szkole ogólnokształcącej, zostałam bez zawodu i widoków na pracę. Dobrze że dostałam pensję za ten miesiąc no i oczywiście sowity napiwek od Portugalczyka. Facet ma gest, to mu trzeba przyznać. Prawie trzy tysiące euro napiwku to naprawdę dużo i byłabym mu za ten napiwek wdzięczna, gdyby nie to że przez niego straciłam pracę.
Po południu znalazłam ogłoszenie w gazecie. Było to właściwie informacja o castingu do programu tanecznego. Casting miał odbywać się w Gdańsku więc stwierdziłam: Czemu nie? Spróbować zawsze można. Główną nagrodą był wyjazd do akademii tańca w Hiszpanii i udział jako tancerz w show tanecznym, hiszpańskiej wersji Tańca z gwiazdami. Tak to jest coś dla mnie pomyślałam. Jeśli się nie uda to trudno.

5 komentarzy:

  1. Huu... i kolejny odcinek już za mną. Mam nadzieję że opowiadanie się wam podoba i czytacie ;]

    OdpowiedzUsuń
  2. Fajne opowiadanie, akcja się rozpędza : D Czekam na kolejny odcinek, ale proszę dodawaj częściej odcinki :)
    ~~Dorota

    OdpowiedzUsuń
  3. Właśnie, odcinki szybciej, bo są super!

    OdpowiedzUsuń
  4. Świetnie się zaczyna :) Mam nadzieję, że to jakoś dobrze rozkręcisz. I oby dziewczyna nie uległa od razu Crisowi! Czekam z niecierpliwością na kolejny rozdział.
    Chciałaby też zapytać czy informujesz jakoś o nowych rozdziałach, bo jeżeli tak to byłabym chętna :)

    OdpowiedzUsuń
  5. Kolejny odcinek kiedy? Za miesiąc?..

    OdpowiedzUsuń