Czwartek: Gdańsk 7:00 rano klub nocny „Fever”
- Proszę cię, zrób to dla mnie – błagała Kamila – tylko ten jeden jedyny raz. Już cię o nic nie poproszę.
- No nie wiem czy to dobry pomysł – zastanawiałam się – jeśli szef się dowie…
- Nie dowie się. Na ten weekend zaplanował wyjazd z żoną do Grecji – przekonywała Kamila.
- Tak? A skąd ty to wiesz co? - Kamila spurpurowiała – Znowu podsłuchiwałaś? Musisz z tym skończyć. Przestań łazić za tym facetem. To zwykły dupek. Wykorzystuje cię. A zresztą nie tylko ciebie. Nas wszystkich. Począwszy od kelnerek, zespołu, barmanów, a na tancerkach skończywszy. Harujemy tu całymi nocami, za dnia musimy przygotować lokal, wymyślić układ na wieczór, bar jest czynny całą dobę, a wypłata zaledwie starcza na miesiąc. Gdyby nie całkiem spore napiwki już dawno bym stąd odeszła – powiedziałam.
- Tak wiem. Wiem… To tylko zadurzenie i chyba powoli zaczyna mi przechodzić. A teraz wróćmy do tematu. To jak? Zgadzasz się? To dla mnie naprawdę ważne i muszę to załatwić jutro. Mam już umówioną wizytę na 16:00 u lekarza i wolałabym tego nie przekładać. A ty w końcu jesteś naszym choreografem. Znasz kroki jak nikt inny.
- Ale jestem też kelnerką! Kto mnie zastąpi przy stolikach? – zapytałam.
- Nikt. To tylko jeden grupowy występ. Nie więcej niż 15 minut. Przez ten czas bar przetrwa twoją nieobecność. W razie potrzeby przy stolikach pomoże Agnieszka. Jeśli się zgodzisz poproszę ją o to. To jak? Wszystko ustalone?
Zastanawiałam się przez chwilę. W sumie Kamila ma rację to tylko 15 minut, a ja tak naprawdę uwielbiam tańczyć. Szkoda tylko, że przed taką widownią. Stado napalonych facetów…
- Jestem twoją przyjaciółką. Proszę zrób to dla mnie… – błagała dalej Kam – Jeśli masz jeszcze jakieś wątpliwości to dodam, że tancerka dostaje zdecydowanie większe napiwki niż kelnerka.
Kiwnęłam niechętnie głową na znak zgody. W końcu Kami jest moją przyjaciółką. Jedyną jaką mam. A poza tym ma rację z tymi napiwkami. Pieniądze z domowego budżetu uciekają nie wiadomo kiedy a do wypłaty jeszcze ponad tydzień.
- No to ustalone?
- Tak ustalone – zgodziłam się.
Kami i ja znamy się od lat. Chodziłyśmy do jednej klasy od podstawówki, aż do końca liceum. Była jedyna osobą, która nie zwracała uwagi na mój wygląd, a raczej na sporą nadwagę, marchewkowe włosy, bladą twarz i okropne okulary przez które moje i tak już duże oczy były jeszcze większe. To ona namówiła mnie na naukę pływania dzięki której udało mi się trochę schudnąć. Razem zapisałyśmy się na krótki kurs tańca, który później przerodził się w hobby i pasję, a teraz też źródło utrzymania (przynajmniej częściowo) choć nie do końca tak jak bym chciała. To właśnie kami była przy mnie w trudnych chwilach, kiedy najbardziej potrzebowałam wsparcia i to nie tylko psychicznego. Nazywam się Francesca Polańska. Mam 20 lat i jestem kelnerką w nocnym klubie. Ale też zajmuję się układaniem kroków dla dziewczyn, które w nim tańczą. Mieszkam z dwójką młodszego rodzeństwa. Są to 6. letnie bliźniaki – Roberto i Maria. Mama pochodziła z Włoch, tata był Polakiem. To po nim odziedziczyłam rude włosy i zielone oczy, a po mamie talent do nauki języków obcych. Rodzice poznali się w Londynie. Tata pracował tam w ambasadzie, a mama była na wakacjach. Zginęli w wypadku samochodowym półtora roku temu. Od tego czasu ja zajmuję się bliźniakami. To właśnie Kamila była przy mnie w tych trudnych chwilach. Teraz moja kolej jej pomóc. Ostatnio źle wygląda. Schudła, ma cienie pod oczami. Kiedy myśli, że nikt nie widzi płacze w łazience. Na treningach jest rozkojarzona, myli kroki… Coś jest nie tak.
Piątek 19:00 klub Fever
Stałam za kurtyną ubrana w czerwoną sukienkę i wysokie buty. Serce biło mi jak oszalałe, czułam jak ściska mi się żołądek. Byłam bardzo zdenerwowana. Przed wejściem na scenę Marek - jeden z barmanów postawił mi drinka. Jeden to zdecydowanie za mało pomyślałam i nalałam sobie jeszcze jednego. Dopiero wtedy poczułam się na tyle rozluźniona żeby wejść na scenę i tańczyć prawie naga. Bo to co miałam na sobie nigdy nie znalazłoby się w mojej szafie, a przynajmniej nie w tak małym rozmiarze. Moja „kreacja” była tak obcisła i krótka, że czarna koronkowa bielizna, którą miałam pod spodem wystawała w każdym miejscu, gdzie było to możliwe. Kręcone włosy postanowiłam zostawić rozpuszczone, grzywkę udało mi się wczesać w loki. Przybrałam odpowiednią pozę. Kurtyna zaczęła się podnosić. Moje tętno przyspieszyło jeszcze bardziej. Zamknęłam oczy i wzięłam głęboki wdech.
- Dobra – powiedziałam do siebie – przedstawienie czas zacząć.
Kurtyna już była w górze. Podniosłam głowę. Zaczęłyśmy tańczyć. Wyginałam się, kręciłam biodrami, przyjmowałam pozy. Na sali panował straszny hałas. Jedni gwizdali, inni krzyczeli. Jak Kamila to znosi? - zastanawiałam się w duchu. Dopóki nie dostałam napiwku po pierwszej części tańca. Właśnie zamieniłam się miejscem z Jessi – jedną z tancerek. Odchyliłam głowę do tyłu i zamarłam. Napotkałam wzrok najprzystojniejszego faceta jakiego w życiu widziałam.
Witam to mój pierwszy blog i zarazem pierwsze opowiadanie jakie kiedykolwiek napisałam.
OdpowiedzUsuńZapraszam do komentowania ;]
Widzę, że jestem pierwszą czytelniczką, albo pierwszą, która się ujawniła.
OdpowiedzUsuńA tam, rudzielce i przede wszystkim zielone oczy są bardzo w porządku! :D
Czekam na II i zapraszam do siebie na: http://keepcalm-and-lovespain.blogspot.com