O rany…. cierpię na kompletny brak weny. Siedziałam przed komputerem z godzinę i napisałam: NIC. Zero. Tak jak pierwsze rozdziały „wciągały mnie” w pisanie i miałam 100 pomysłów na każdą scenę tak teraz… Chcę zaznaczyć, że pragnęłam, aby to opowiadanie miało bardziej charakter hmmm powiedzmy, że książki, a nie formę notki z kiepskim i w dodatki wulgarnym słownictwem typu: „ty dupo! co tam? jak tam?” itp. , aż mi się chce powiedzieć: nic tam!
No ale cóż, wracając do tematu… zamieszczam to co wyprodukowałam. Liczę na wasze szczere komentarze. Może macie jakieś pomysły, które mogłabym chociaż w części „zrealizować” w opowiadaniu??? No ale to nie czas na moją rozpacz nad brakiem weny i pomysłów, ale na nowy rozdział, który jakoś umęczyłam, mam nadzieję że lepszy niż poprzedni. Więc zapraszam:
Francessca:
Wracając do hotelu myślałam o mijającym dniu. W sumie wszystko poszło gładko. Kamerzyści nagrali kilka minut naszego treningu, wyszło nam nawet całkiem nieźle. Pomijając głupkowate zachowanie Cristiano i jego fochy…. Po co ten facet ciągle puszcza oczko do kamery???? To denerwujące. Hmmm muszę go o to kiedyś zapytać... jak starczy mi odwagi. Oby tego nie puszczali w telewizji chociaż drugiej strony jeśli jego „oczko” ma nam zaskarbić więcej fanów, a raczej fanek to czemu nie.
Cristiano:
Jechał właśnie przez miasto, gdy zadzwonił telefon.
- Miałeś zadzwonić – zapiszczał Fabio.
- Mamusiu tylko spokojnie już jadę do domu – odpowiedział sarkastycznie cris.
- No i jak było? – zapytał Fabio.
- Słuchaj Fabio… - zaczął Cristiano, ale przerwał bo po drugiej stronie słyszał szamotaninę.
- No i jak było? – odezwał się Marcelo.
- To była ona - odpowiedział Cristiano.
- Ona? Jaka ona – dopytywał się Pepe.
- Włączcie na głośno mówiący – odezwał się zniecierpliwiony Cristiano – Może wyskoczymy gdzieś wieczorem, jakieś panienki, muzyka... Co wy na to? – zaproponował. Usłyszał szepty a potem odpowiedź:
- No w sumie to może być, ale ja na panienki się nie piszę – zapowiedział Kaka.
- Ok. To jesteśmy umówieni o 21 w klubie – odpowiedział Cris i rozłączył się.
Zatrzymał się na czerwonym świetle, już miał ruszać, gdy jego wzrok przyciągnęła wystawa gazet w kiosku przy drodze. Zacisnął ręce na kierownicy. Teraz przynajmniej wiem o co jej chodziło. Te porównania, że niby nie wiem jak to się robi, o albo to: „nie wiem kiedy ostatnio miałeś okazję to robić”. Mała złośliwa czarownica. Co ona sobie myśli! Nawet mnie nie zna. Zatrzymał się na parkingu za rogiem i ruszył do kiosku po gazetę. Wsiadł do samochodu i zaczął ją przeglądać w poszukiwaniu artykułu o sobie. Okładkę zdobiło jego dość duże zdjęcie z dawnej sesji podczas której reklamował bieliznę i jego dawnej kochanki wygrzewającej się na plaży. A ten tytuł: „CR7 twardziel na boisku, poza nim kruche ciasteczko” co to w ogóle ma być??? Pozwę ich. Tak, właśnie to zrobię – mruczał pod nosem i kartkował magazyn. O jest. Nareszcie. A więc: „CR7 twardziel na boisku, poza nim jest jak kruche ciasteczko. Czyli naga prawda o jednym z najseksowniejszych, najlepiej zarabiających i za całą pewnością najbardziej rozpoznawanych piłkarzy świata czyli o boskim Cristiano Ronaldo. Zawodowo znany jako jeden z najbardziej bramkostrzelnych piłkarzy, a także z niesamowitej szybkości na boisku. Prywatnie jego szybkość nie do końca zadowala kobiety – zdradza nam jego kochanka…..
- Niebywałe!!!! Co to za chłam. Szybki na boisku i poza nim. Jego bramkostrzelność i gotowość do akcji…. A to dobre. Zaskarżę ich.
Wieczór klub:
Cristiano obserwował wejście. Czekał na kumpli. Jednocześnie starał się odpędzić od siebie kolejne dziewczyny. Przy drzwiach zapanowało poruszenie i błyski. Nareszcie! Ile można czekać?
- No to skoro jesteśmy już wszyscy – zaczął Kaka – to mów wreszcie.
- Nie ma o czym. Zresztą już wam mówiłem. To była ona.
- Jaka ona? Kim ta „ona” jest? – Benzema.
Matko. Kto go tu zaprosił? – pomyślał cris.
- Pamiętacie jak byliśmy w Polsce w klubie nocnym? – zaczął cris.
- Jak mógłbym to zapomnieć? – roześmiał się Pepe.
- Taa. Jak ktokolwiek z nas mógłby? Byłeś cały mokry. Dosłownie lało się z ciebie – dodał Fabio.
- No więc to była ona. Ta tancereczka z klubu jest moją partnerką w programie – mrukną cris.
Nagle wszyscy zamilkli. A potem Kaka, Iker, Pepe, Fabio, Marcelo i Benzema ryknęli śmiechem. Ludzie zaczęli się odwracać w naszą stronę. Świetnie – pomyślał Ronaldo – jakbyśmy za mało w oczy się rzucali, to ci dodatkowo muszą robić widowisko i zwracać na siebie uwagę. Jeszcze chwila i cały świat będzie wiedział, że mój podryw skończył się kompletnym niepowodzeniem. Jak prasa się o tym dowie… Już teraz mam problemy z brukowcami. Jak to było? Te tytuły? „Krótkodystansowiec” – tak, ten to mój faworyt. A ta mała smarkula śmie to wykorzystywać. Ja jej jeszcze pokażę.
- Jak to było? „Będzie moja” tak? Ha ha dobre sobie. Ha ha i drink na głowie – żartował bezlitośnie Pepe, a reszta znów ryknęła śmiechem.
- Oho! – powiedział nagle Fabi – Chłopaki cisza!
- Co się stało? - spytał zdezorientowany Marcelo.
- Cristiano myśli.
- A skąd wiesz?
- Widzisz jaki jest skoncentrowany? To po tym poznałem. Tak zachowuje się przed meczem.
- Być może i jest skoncentrowany i intensywnie myśli, ale z cała pewnością nie o meczu – powiedział z wyższością Iker.
- Tak, a skąd wiesz? – zapytał tym razem Fabio.
- Bo wtedy nie uśmiecha się tak głupkowato – odpowiedział za bramkarza RM Kaka.
- No dobra chłopaki to ja muszę już spadać – powiedział nagle cristiano i poderwał się z kanapy.
- Doprawdy? A to ciekawe dokąd przecież dopiero co przyszliśmy – zdenerwował się Pepe.
- W takim razie wy zostańcie. Ja jednak na dzisiaj mam dość – odpowiedział Cris, a w myślach układał plan jakby tu wieść tę smarkulę, a przy okazji utrzeć jej nos. Gdyby tak jeszcze udało mi się załatwić jakoś te szmatławce…